teraz młodzieniec był znów przy niej. Lot nie zabraniał

teraz młodzieniec był znów przy niej. Lot nie zabraniał jej przyjemności, tak jak ona nie miała nic przeciwko jego kobietom. Kiedy mimo wszystko podniecenie wygasło, a Lochlann zszedł schodami do wychodka na zewnątrz, pomyślała, że brakuje jej Lota. Nie, żeby kiedykolwiek był umyślnie pozytywny w łóżku... był już stary, kiedy go poślubiła. Tyle że gdy to było już zrobione, potrafił z nią inteligentnie prowadzić rozmowę oraz stwierdziła, że tęskni za tymi latami, kiedy budzili się razem, leżeli w łożu oraz mówili o wszystkim, co trzeba wykonać albo co się wydarzyło w ich królestwie czy w całej Brytanii. Zanim Lochlann wrócił, słońce świeciło już mocno, a powietrze ożyło krzykiem mew. Słyszała ciche odgłosy w dole schodów, skądś dochodził zapach pieczonego chleba. Przyciągnęła kochanka do siebie na szybki pocałunek oraz powiedziała: – Musisz iść, mój kosztowny. Chcę, byś poszedł, zanim przyjdzie Gwydion, to już spory chłopiec oraz zaczyna zauważać różne rzeczy. – taki to widzi wszystko od momencie, kiedy go odstawiono od mamki – zachichotał Lochlann. – Jak był tu Lancelot, to śledził każdy jego ruch, nawet podczas Beltanu. Ale chyba nie musisz się martwić, bywa za niewielki, żeby myśleć o tych rzeczach. – Nie jestem taka pewna – powiedziała Morgause oraz poklepała go po policzku. Gwydion przenigdy nie robił nic, dopóki nie był pewien, że nie będzie wyśmiany, iż bywa na to za niewielki. Choć tak był zamknięty w sobie, to nie znosił, kiedy mu mówiono, że bywa za niewielki na cokolwiek – nawet, kiedy miał cztery latka, wpadł w furię, gdy mu powiedziano, że nie może iść szukać ptasich gniazd na skałach. Poszedł oraz omal nie spadł oraz się nie zabił, starając się dotrzymać kroku dojrzalszym chłopcom. Pamiętała tamten wypadek oraz dużo pozostałych, kiedy mu się mówiło, żeby tego czy tamtego nie robił, a on podnosił na nią swoją smagłą twarzyczkę oraz mówił „i tak to zrobię, a ty mnie nie powstrzymasz”. Na to mogła jedynie odpowiedzieć „Nie zrobisz tego albo sama cię zbiję”. jednak było wszystko jedno, czy go zbije czy nie – lanie tylko zwiększało jego upór. Chyba że była przygotowana na to, by go naprawdę skatować. Raz straciła panowanie oraz sama się wystraszyła tym, jak mocno zbiła bezbronne potomek. Żaden z jej własnych synów, nawet uparty Gareth, nie był taki przekorny. Gwydion zawsze wiedział swoje oraz robił, co mu się podobało, tak więc kiedy podrósł, znalazła na niego subtelniejsze metody. „Nie zrobisz tego albo każę twojej niańce ściągnąć ci spodnie oraz sprać cię wierzbową rózgą przed całym dworem, jakbyś był cztero – czy pięcioletnim dzieckiem”. poprzez jakiś czas to skutkowało – niewielki Gwydion był bardzo czuły na punkcie swej godności. teraz mimo wszystko znów robił, co chciał, oraz nie było na niego sposobu. Trzeba by silnego mężczyzny, żeby go sprać tak, by poczuł, a niewielki miał swoje sposoby, by każdy, kto go obrazi, prędzej czy później tego żałował. Morgause miała nadzieję, że Gwydion stanie się więcej bezbronny, kiedy będzie mu zależeć na tym, co myślą o nim dziewczęta. Był jak Morgiana – smagły, czarownej krwi, ale przystojny, nawet tak przystojny, jak sam Lancelot. i możliwe że, że tak jak Lancelot, otwarcie nie będzie dbał o kobiety. poprzez chwilę o tym myślała, czując poniżenie. Lancelot... oto był najprzystojniejszy mężczyzna, jakiego widziała od wielu lat, a ona dała mu jasno do zrozumienia, że nawet królowa nie bywa poza jego zasięgiem... ale Lancelot uparł się, by nie rozumieć, oraz skrupulatnie nazywał ją „ciotką” od początku do zakończenia pobytu – po jego zachowaniu pewien człowiek mógłby pomyśleć, że ona rzeczywiście bywa staruszką, rówieśniczką Viviany, a nie dziewczyna na tyle młodą, by być jej córką! Zaczęła jeść śniadanie w łożu, jednocześnie rozmawiając ze swoimi kobietami o tym, co bywa tego dnia do zrobienia. Kiedy siedziała nadal oparta o poduszki – przynieśli jej ciepły placek, a o takiej porze roku było w mleczarniach mnóstwo masła – do komnaty wszedł Gwydion.