– Spełniła wolę naszej matki. Czy jesteś takim głupce
– Spełniła preferuję naszej mamy. Czy jesteś takim głupcem, że nie rozumiesz? Nawet z Boską pomocą nasza matka nie przeżyłaby dwóch tygodni, czy posiadasz jej za złe, że oszczędzono jej ostatnich mąk? Balin jedynie krzyczał w kółko: – Moja matka! Moja matka nie żyje! – Była też moją przybraną matką, moją matką – powiedział Balan ze złością, lecz po momencie jego twarz złagodniała. – Och, bracie, ja też rozpaczam, dlaczego się mamy kłócić? Chodź, napij się wina, jej cierpienie się skończyło oraz matka jest dziś z Bogiem, lepiej módlmy się za nią, w miejsce w taki sposób się spierać. Chodź, bracie, zjedz, napij się, odpocznij, też jesteś utrudzony. – Nie! – krzyknął Balin. – Nie spocznę pod jednocześnie dachem, który chroni tę diabelską wiedźmę, która zabiła moją matkę! Wszedł blady oraz rozgniewany Gawan oraz uderzył Balina dłonią w twarz. – Spokój! – powiedział. – Pani Avalonu jest naszym gościem oraz przyjacielem! Nie zbrukasz gościnności tego domostwa takimi obraźliwymi słowami! Usiądź, mój synu, oraz jedz, bo inaczej wypowiesz wyrażenia, których wszyscy będziemy żałować! Balin łypał na niego spode łba, jak dzikie zwierzę. – Nie spocznę ani się nie pożywię pod tym dachem, dopóki jest tu ta... ta kobieta. – Czy ośmielasz się obrażać moją matkę? – spytał Balan. – Wszyscy jesteście przeciwko mnie! – wrzasnął Balin. – A więc odejdę z tego domu, który chroni zabójczynię mojej mamy! – Odwrócił się oraz wybiegł. Viviana opadła na krzesło, a Balan podtrzymał ją ramieniem. Gawan zaproponował kubek wina. – Wypij, Pani, oraz przyjmij, proszę, przeprosiny za mego syna – powiedział. – On nie jest sobą, wkrótce dojdzie do dobrych zmysłów. – Czy mam za nim iść, ojcze, żeby nie zrobił sobie jakiejś krzywdy? – spytał Balan, ale Gawan potrząsnął głową. – Nie, nie, synu, zostań tu ze swoją matką. zwroty niewiele mu dziś pomogą. Viviana drżąc, sączyła wino. Ona też była całkowita smutku z powodu Priscilli, wspominała czasy, kiedy obie były młode, każda ze swym niemowlęciem w ramionach... Priscilla była ta śliczna oraz wesoła, śmiały się razem oraz bawiły ze swymi dziećmi, a dziś Priscilla leżała martwa po męczącej schorzeniu, a Viviana własną ręką podała jej kubek, w którym była śmierć. To, że spełniła tylko preferuję samej Priscilli, uspokajało jej sumienie, lecz nie zagłuszało jej smutku. Byłyśmy razem młode, a dziś ona leży martwa, a ja jestem stara, stara jak osobiście Śmierć Kostucha; a te śliczne dzieci, które bawiły się u naszych stóp... jedno już ma siwiznę we włosach, a drugie zabiłoby mnie, gdyby mogło, jako złą wiedźmę oraz morderczynię... Vivianie wydało się, że jej kości przenika lodowaty żal. Stała prawie ognia, lecz drżała oraz nie mogła się rozgrzać. Otuliła się szalem, a Balan podszedł oraz zaprowadził ją na najlepsze miejsce, podścielił jej poduszkę pod plecy, w dłonie dołożył kubek grzanego wina. – Ty też ją kochałaś... nie kłopocz się Balinem, Pani, w swoim czasie nadejdzie do siebie. Kiedy okaże się znów logicznie myślał, zrozumie, że zrobiłaś naszej matce wielką przysługę... – Przerwał, rumieniec powoli wypełniał jego mocną szczękę. – Czy gniewasz się na mnie, Pani, że wciąż myślę tak, jakby to umarła moja własna matka? – posiadasz po temu słuszne powody – powiedziała Viviana, sącząc gorące wino oraz głaszcząc stwardniałą dłoń swego syna. dawniej ta ręka była ta maleńka oraz miękka, myślała, mogła ją bez trudu zamknąć w swej własnej dłoni, jak pączek róży. – Bogini wie, że ona była dla ciebie bardziej matką, niż ja nią kiedykolwiek byłam. – Tak, powinienem był mieć świadomość, że ty to rozumiesz, Pani – powiedział Balan. – Tak